Budowa jest sprawą niełatwą. Pochłania wiele czasu i wymaga olbrzymiej cierpliwości. Po drodze musimy sprostać wielu wyzwaniom, wzlotom i upadkom. Ale wszystko to jest procesem, który musi mieć miejsce raz na kilka lat. Najważniejsze jest to, by zaufać wykonawcy, który zapowiedział, że pierwsze efekty pracy będą widoczne po trzech miesiącach.
R E K L A M A
Ambicja – ważna sprawa w życiu, to ona wyznacza poziom zaangażowania w każdej pracy. Sprawia, że rzeczy pozornie nieistotne, wzrastają do rangi tych priorytetowych. Niesie to za sobą wiele pozytywów, bo przecież nie od dziś wiadomo, że właśnie te „małe rzeczy” są najważniejsze, to one w ogólnym rozrachunku stanowią zgrany kolektyw. Żeby być wielkim, trzeba zwracać uwagę na szczegóły. Oczywiście, o wiele prościej jest po prostu przyjść, kiedy wszystko będzie już gotowe, bądź rzucić na stół ogromne pieniądze i wszystkie braki wynikające z zaniedbania tych „nieważnych, małych rzeczy” zakryć na jakiś czas, ale właśnie – to będzie tylko krótki czas, prędzej czy później znowu przyjdzie nam zmierzyć się z brutalną rzeczywistością. Najlepiej jest budować od podstaw. Po kolei.
Od czego, więc zacząć? Od fundamentów. Spokojnie, nie martwcie się – nie pomyliście stron internetowych. Nie czytacie właśnie artykułu w magazynie „Dom i Wnętrzne”. Tę budowlaną metaforę można bez problemów przenieść na grunt futbolowy. Drużynę przecież też trzeba zbudować – może nie wylewamy tu cementu, ani nie kładziemy cegieł, ale Louis van Gaal niczym wielki architekt musi nakreślić plan budowy. A w związku z tym, że naszym ambitnym celem jest powrót na sam szczyt, po drodze musimy zmierzyć się z wieloma przeciwnościami. Widzimy, że powstał już pewien szkielet, coś co jest naszą podstawą. Pewnie pamiętacie, że jeszcze w kwietniu mieliśmy na naszej działce zgliszcza, spaloną ziemię, na której trzeba było zacząć wszystko od nowa, teraz ten obszar został zrekonstruowany. Z drużyny pozbyto się zawodników, którzy lata świetności mają już za sobą – mowa tutaj o Ferdinandzie, Vidiciu czy Evrze. Nie ma też już tych krasnali ogrodowych, które zaburzały nam przydomowy krajobraz – czyli zawodników, którzy swoją grą nie pokazywali nic, co upoważniałoby ich do występowania w takim zespole jak Manchester United, albo zostali sprzedani, albo wypożyczeni, a nawet jeśli nadal są u nas to nie są brani pod uwagę przez naszego Architekta.
Istotną sprawą przy budowie jest także usprawnienie niedziałających prawidłowo systemów. U nas takim obszarem bezwzględnie do poprawy był środek pola i chyba nie ma wśród nas osoby, która nie zauważyłaby progresu w tym elemencie. Duet Herrera–Blind powoli zaczyna nam przypominać jak powinna wyglądać współpraca pomiędzy zawodnikami środka pola. W dodatku udowadniają oni, że zdobywanie bramek, kreowanie szans i zaliczanie kolejnych asyst wcale nie graniczy z niemożliwością, chociaż w zeszłym sezonie przyglądając się popisom Cleverleya można było odnieść takie wrażenie.
Więc jak wygląda sytuacja obecnie? Mamy kierownika budowy, plan działania oraz wykonawców, na co przyszło nam teraz czekać? Na efekty tej pracy. Póki co, przez te trzy miesiące obejrzeliśmy kilka spotkań z drużynami słabszymi, bądź średnimi i nie oszukujmy się rezultaty mogły być lepsze. Jednak wszystko wymaga czasu. Dobrego zespołu w tydzień nie zbudujemy, więc jak na razie możemy skoncentrować się na szukaniu tych pozytywnych elementów naszej gry, których z meczu na mecz widzimy coraz więcej. Są momenty, w których nasz zespół rozgrywa piłkę zarówno efektownie, jak i efektywnie. Najważniejsze jest jednak to, by taką dyspozycję potrafić utrzymać przez pełne 90 minut, o czym mówił sam van Gaal. Póki co nam się to nie udaje. Jednak moim zdaniem nie ma powodów do jakiegoś wielkiego niepokoju, jaki niektórzy sieją wokół. Osobiście dostrzegam progres w naszej grze i myślę, że będzie tylko lepiej. Oczywiście, nie ma się co łudzić – wpadki będą się zdarzały, rzecz w tym, by było ich jak najmniej.
Co jeszcze może wywołać u nas przypływ optymizmu? Wprowadzanie młodych piłkarzy do drużyny. Zwykle, gdy jakiś manager na początku swojej przygody z nowym klubem opowiada, że będzie wprowadzał do zespołu niedoświadczonych graczy wielu z nas myśli sobie: „A co miał powiedzieć?” W końcu ważną sprawą jest to, by dobrze wypaść przed nowym zarządem i kibicami. Jednak takie odważne zapowiedzi nie zawsze mają swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości. W przypadku van Gaala jest inaczej. W tym sezonie możemy przyjrzeć się graczom z rezerw, których nie wszyscy znamy. Zostają oni rzucani na głęboką wodę i dają sobie radę. Wystarczy przypomnieć występy McNaira, czy Blacketta. Van Gaal nie boi się, że młodego piłkarza przerośnie presja. Nie, on w niego wierzy i daje mu prawdziwą szansę na pokazanie swoich umiejętności. Nie ma już zmieniania na siłę pozycji bardziej doświadczonym zawodnikom w razie potrzeby. Mam wrażenie, że w tym zespole naprawdę każdy wie iż ma jakąś rolę do odegrania, jest ważnym elementem całej układanki – a to z pewnością zasługa naszego managera.
Co jest ważne w każdym domu? Na pewno atmosfera i wydaje mi się, że u nas także nie można na ten element narzekać – przynajmniej mogę tak wnioskować z tego, co widzę na boisku. Nikt nie chodzi obrażony, cała drużyna stanowi jedność , każdy walczy za swojego kolegę i jest to coś, co bardzo mi się podoba i imponuje. Ważne jest to, by gracze byli właśnie zjednoczeni i wspólnie dążyli do wyznaczonego celu.
Czekają nas ważne tygodnie. Mamy do rozegrania spotkania z prawdziwymi potentatami i dopiero teraz okaże się na co nas stać w tym sezonie. Wyjścia są dwa: albo te zespoły zmiotą nas z powierzchni ziemi, niczym prawdziwe żywioły i okaże się, że nasza budowa jest domkiem z kart, albo pokażemy wszystkim rzeczywistą siłę. Udowodnimy, że zmierzamy w dobrym kierunku i powoli wracamy na właściwe tory. Wierzę w to, że w najbliższych spotkaniach odniesiemy pozytywne rezultaty. Mimo tego, że dookoła mamy sporo niepotrzebnego gruzu w postaci głupio traconych punktów to nasza budowa regularnie posuwa się do przodu i widać symptomy lepszej gry.
Czy Louis van Gaal wraz ze swoją drużyną w przyszłości wpiszą się na listy dziedzictwa Manchesteru United?
Czas pokaże. Jak na razie jesteśmy na początku drogi i zobaczymy co z tego wyniknie. Póki co cieszmy się z tych małych rzeczy, o których wspomniałam na początku i zaufajmy van Gaalowi, uwierzmy w jego projekt, stańmy się jego częścią, a na końcu cieszmy się, że byliśmy świadkami tego, jak powstawały podwaliny wielkiej potęgi, która odrodziła się na nowo.